O moich gitarach…

Moja przygoda z gitarami zaczęła się wraz z początkiem szkoły średniej. Od dłuższego czasu mieliśmy w domu rosyjską gitarę klasyczną, kupioną na rynku w Czaplinku. Początkowo zainteresowanie graniem na tym sprzęcie wykazywał mój brat, który jednak ostatecznie zdecydował się na perkusję. Gitara leżała bezużyteczna, więc spróbowałem grania. Pierwsze chwyty i zagrywki, a także metody zagrania kilku popularnych utworów (Hey, Wilki, Lady Punk) pokazał mi kolega. Ćwiczyłem wytrwale, postępy nie były spektakularne, ale determinacja spora :)

Pierwszym kamieniem milowym w moim graniu było spotkanie z kolegami ze starszej klasy, którzy mieli już zespół. Zaprosili mnie do uczestnictwa w przedstawieniu teatralnym w ośrodku kultury. To był majowy, upalny weekend. Po akademii był koncert rockowy owych kolegów. Pierwsze moje pytanie brzmiało – jak zacząć grać w ośrodku kultury, który dysponował wymarzonym sprzętem? Okazało się to dość łatwe, ale o tym nie będę pisał w tym wątku – miało być o gitarach :) I tak zaczęła się moja przygoda z gitarą elektryczną – do dyspozycji w ośrodku kultury był Defil Aster, Defil Kosmos. Czasami udało się pograć na gitarze z innej bajki (Mayones Strat), którą dysponował jeden z kolegów. Defil nie był szczytem marzeń – zacząłem więc kombinacje, jak zdobyć własną pierwszą gitarę. Nie było to takie proste – szczególnie, gdy nie było jeszcze Allegro, OLX, generalnie Internet “nie istniał”.

Moja pierwsza gitara była kopią B.C.Rich ze zdjęcia

Moja pierwsza gitara była kopią B.C.Rich. Wyglądała jak na powyższym zdjęciu.

Prezenty otrzymane na 18-te urodziny postanowiłem przeznaczyć na pierwszą, własną gitarę elektryczną. Ogłoszenie znalazłem w gazecie Kontakt – później potoczyło się szybko – wyjazd do Szczecina i fascynacja kopią gitary B.C.Rich, która była moją własnością. Gitara lutnicza, super wygodna, brzmiała średnio, a grałem na niej jeszcze przez całe studia. Początkowo przenosiłem ją na próby w worku foliowym :) Z czasem babcia uszyła mi pokrowiec na miarę :) Gitarę podłączałem do wzmacniaczy, dostępnych w ośrodku kultury, głównie Eltron, przesterowując kostami – Exar, Koda.

Kolejną gitarę kupiłem dopiero, gdy zacząłem pracować… był to akustyczny Fender – fajna gitara, która jednak spełniała głównie rolę mebla. Po pewnym czasie stwierdziłem, że akustyczne granie to nie dla mnie i sprzedałem Fender`a.

Fender DG-4

Fender DG-4

Był w tym pewien cel, ponieważ już wtedy upatrzyłem w sklepie w Szczecinie, piękną gitarę elektryczną Jackson Dinky DK-2 Firestorm. To było najdroższe wiosło w mojej “karierze”. Musiałem odłożyć na tą gitarę kilka pierwszych wypłat. Jacksona ogrywałem w połączeniu z efektem Behringer V-AMP, który stanowił wówczas nowość na rynku. Jackson`a sprzedałem z przyczyn “życiowych” za połowę ceny sklepowej.

Jackson DK-2 Firestorm

Jackson DK-2 Firestorm – moja była czarna :)

Powrót do grania ponownie skierował mnie w stronę akustyczną… kupiłem gitarą akustyczną Ibanez.

Ibanez V50

Ibanez V50

Ponownie jak w przypadku innych wersji akustycznych, gitara nie była u mnie długo i została zamieniona na elektryczną T.Burton Fireforce – bardzo fajną kopię Jacksona, ale brzmieniowo średnią. Wykorzystywałem wówczas wzmacniacz combo Kustom DUAL. Ciekawostką był fakt, że T.Burton był jedną z gitar prototypowych tego modelu, wyprodukowanym jeszcze przed masowym rzutem Fireforce na rynek.

T.Burton Fireforce

T.Burton Fireforce

Gitara została zamieniona na kolejną elektryczną Cort KX-5 – tanie wiosło, ale zawsze marzyło mi się coś w stylu PRS, w dodatku posiadające struny przewlekane przez korpus. W tym czasie pojawiła się w moim arsenale, głowa i kolumna 412 firmy Kustom QUAD. Cort szumiał, więc nie został u mnie zbyt długo.

Cort KX5 Katana

Cort KX5 Katana

Przyszła kolej na ciekawą gitarę Squier Stratocaster Tom Delonge – kolejna wyprawa do Szczecina i znowu trafiłem świetne wiosło. Przetwornik Seymour Duncan SH-8 w tej gitarze kopał niemiłosiernie. Bardzo wygodna manualnie i niespotykana.

Squier Tom Delonge

Squier Tom Delonge

Gdy Stratocaster znudził się, przyszła kolej na Les Paul w postaci Vintage V100 ICON – bardzo fajna gitara, ale mogłaby mieć lepsze klucze i przetworniki. Z pewnością wyglądała jak rasowy Les Paul i zagrała ze mną kilka koncertów.

Vintage V100 ICON

Vintage V100 ICON

V100 sprzedałem i przesiadłem się na Schecter Damien – bardzo metalową gitarę, powracającą do moich pierwszych fascynacji mostkiem Floyd Rose.

Schecter Damien

Schecter Damien

Gitara była jednak bardzo niewygodna w graniu, a może zwyczajnie nie potrafiłem jej ustawić. Po gitarze Schecter przyszła kolej na Cort M600 – super wiosło, naprawdę polecam, świetna kopia PRSa, manualnie i brzmieniowo rewelacyjna. W tym czasie grałem na wzmacniaczu combo Kustom Quad.

Cort M600

Cort M600

Zamarzyło mi się jednak posiadać wiosło sportowe – tu pojawił się Ibanez RG 320 z Bill Lawrence L500XL i efekt Line6 POD XT Live, przyłączany do kolumny aktywnej. Bardzo wygodna gitara, może trochę za jasno brzmiała, a dodatkowo ostatecznie potwierdziła, że most Floyd Rose zdecydowanie nie należy do moich ulubieńców :) Lubię przestrajać gitarę do Drop D, Drop C, a z takim mostem to praktycznie niemożliwe.

Ibanez RG320FM AM

Ibanez RG320FM AM

Obecnie wróciłem do gitar w stylu Les Paul i kupiłem “sercem” Indie Shape Target – genialna gitara, ma wszystkie cechy, których od lat szukałem i wygląda tak, że drugiej takiej w Polsce raczej nie ma :)

Indie Shape Target

Indie Shape Target

 

Mam nadzieję, że o żadnej gitarze nie zapomniałem w tych wspominkach :)

Pozdrawiam,

Kamil

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.